Cudowne kapsułki spalające tonę tłuszczu w tydzień jakoś nie działają, co?
Wszystkie diety są zbyt wymagające, skomplikowane albo za drogie, a trening czasochłonny i męczący? Spokojna głowa, nie Ty jeden nie wiesz, jak właściwie zabrać się za odchudzanie. Miliony ludzi chciałoby raz na zawsze pozbyć się balastu i wyglądać atrakcyjnie, ale w dobie szybkiego i łatwego dostępu do informacji pewnie przeczytali tyle „złotych porad”, że już nie wiedzą, którą zastosować, by jakoś w końcu zmienić swoją wagę.
Zasada, którą ja kieruję się w życiu, brzmi – nie ograniczaj się do jednej zasady. Skoro sposobów na odchudzanie jest wiele, czemu mamy podążać za planem jakiegoś „fitness eksperta”, który wydał książkę i myśli, że świeci, a tymczasem skupia się na co najwyżej kilku banałach odnośnie do diety, takich jak liczenie kalorii i jedzenie małych posiłków bogatych w białko, a jako trening podaje nam gotowy, nudny plan na siłowni, myśląc, że to wystarcza?
Nie prościej będzie skupić się na wielu płaszczyznach jednocześnie i przyśpieszyć efekty? Ten artykuł zdradzi Ci cztery potężne bronie w walce z balastem. Użyjesz ich w tym samym czasie i boom- spalasz tłuszcz jak maszyna. Bez liczenia kalorii i odmawiania sobie drobnych przyjemności.
Podkręć metabolizm
Ważniejszym od tego, ile jesz, jest to, co jesz. Przecież po skonsumowaniu dwóch kilogramów sałaty nie przytyjesz, a po skonsumowaniu 200 gram czekolady- już możesz. Liczenie kalorii jest czasochłonne i na dłuższą metę demotywuje początkujących adeptów gubienia wagi, bo wymaga ciągłego kontrolowania się.
Tak więc radzę Ci się skupić nie tyle na kaloriach, a na kilku prostych zasadach. Po pierwsze powinieneś jeść więcej błonnika. Dobrze wiesz, jak działa, prawda? Wymiata z jelit wszystko to, co tam zalega. Znakomicie przyśpiesza trawienie, co pozwala szybciej gubić wagę. Znajdziesz go tylko w produktach pochodzenia roślinnego, więc oprócz mięsa warto czasem wsunąć soczewicę, fasolę, orzechy, słonecznik, czy coś tego typu. Optymalne spożycie błonnika to przynajmniej 40 gram na dobę, a niestety spora część z nas nie je nawet połowy tego.
A przecież tak łatwo wyjść ponad minimum, chociażby dodając do obiadu trzykrotnie więcej sałatki, chrupiąc między posiłkami migdały, czy inne orzeszki (niesolone), jedząc na kolację mix warzyw na patelnię, a na śniadanie owsiankę, czy pijąc owocowe smoothies z dodatkiem siemienia lnianego. Proste kroki, a rezultat niebanalny.
Po drugie używaj przypraw, które przyśpieszają trawienie, takich jak kurkuma, imbir, pieprz czarny, chili, czy cynamon. Jeśli nie lubisz ich smaku, w aptece lub sklepie sportowym powinieneś dostać tabletki z ekstraktami tychże „magicznych” darów matki natury. Po trzecie pij rano na czczo dwie szklanki zimnej wody (kranówa wcale nie jest toksyczna), najlepiej z sokiem z cytryny, lub świeżym imbirem. Po czwarte wykonuj po przebudzeniu masaż brzucha przez 15 minut. Udowodniono, że pobudza to układ trawienny.
Po piąte staraj się brać prysznic naprzemienny (raz ciepła, raz zimna woda), albo tylko zimny (jeśli nie jesteś przyzwyczajony, zaczynaj od letniej wody). Te wszystkie kroki sprawią, że dostaniesz niezłego kopa na rozpęd. Jeśli dodatkowo zamienisz węglowodany proste (białe pieczywo, ryż biały, słodycze i makaron) na złożone (ryż brązowy, kasza gryczana i jaglana, komosa ryżowa…), będziesz spożywać duże ilości kakao (wspaniale wspomaga walkę z nadwagą), a także odstawisz większość niezdrowego jedzenia, masz spore szanse na sukces.
Trenuj, ale mądrze
Do niedawna sam byłem przekonany, że nie da się wybrać, z której części ciała będziemy spalać tłuszcz na treningu. Brzuszki na przykład nie powodują zmniejszenia się oponki, a wzmacniają jedynie mięśnie. Wiele osób wykonuje je, by odsłonić sześciopak- daremnie. Jako metodę na spalanie tłuszczu podaje się ćwiczenia interwałowe i cardio. Problem w tym, że spalają tłuszcz z całego ciała.
A właściwie – w pierwszej kolejności z rąk i nóg, dopiero potem z brzucha. I właśnie dlatego wiele osób nawet po kilkumiesięcznej katordze dalej nie zmniejszyło obwodu w pasie. Najnowsze badania pokazały jednak, że istnieje bardzo prosty sposób, by ciało spalało większość tłuszczu z partii, na której nam zależy. Musisz po prostu wykonać wpierw ćwiczenia siłowe na daną część ciała (dla brzucha to na przykład brzuszki, A6W, nożyce, czy spięcia boczne tułowia), a dopiero potem cardio albo interwały.
Dlatego proponuję Ci pięć razy w ciągu tygodnia robić krótką (15-30 minut) sesję ćwiczeń siłowych skoncentrowanych na partii, z której chcesz zgubić tłuszcz najbardziej, a potem wedle preferencji – interwały lub cardio. Interwały to łączenie intensywnego wysiłku z mało intensywnym, np. 2 minuty truchtu i bezpośrednio po nich- 30 minut sprintu (całość powtórzyć 5-7 razy).
Cardio to po prostu średnio intensywny, długi wysiłek- dla przykładu 40 minut wolnego biegu lub pedałowania na rowerze. Oba te rodzaje ćwiczeń powodują, że ciało korzysta ze zgromadzonych rezerw w postaci tłuszczu. A ćwiczenia siłowe jak nic innego potrafią podkręcić metabolizm.
Jeśli nudzi Cię ten schemat ćwiczeń, poczytaj na internecie o treningu obwodowym, albo treningu tabata. Urozmaicenia jak najbardziej służą odchudzaniu. Staraj się nie jeść nic 2 godziny przed treningiem, a po treningu zawsze skonsumuj owoc (cukier odbuduje utracone zapasy glikogenu w mięśniach, co zapobiega ich utracie) oraz coś zawierającego dużo protein.
Zadbaj o testosteron
Nie ważne, jakiej jesteś płci – masz w ciele pewną ilość tego hormonu, kojarzonego głównie z samczą siłą, wysokim libido i pewnością siebie. I jeśli tę ilość podniesiesz- wzrasta Twoja siła, tempo budowania mięśni, a także spada poziom tkanki tłuszczowej. Jeśli jesteś kobietą, nie obawiaj się, że wyjdziesz ponad normę i urośnie Ci broda, albo wyłysiejesz jak zawodowi kulturyści- aby tak się stało, musiałabyś dostarczać sobie testosteronu z zewnątrz, w postaci sterydów anabolicznych.
I nie myśl, że urośnie Ci taki biceps, jaki ma Pudzian. Naturalnie wysoki poziom estrogenu na to nie pozwoli. Więcej mięśni oznacza zgrabną pupę, wymodelowany brzuch i jędrne piersi- tak więc warto. Panowie też oczywiście nie pogardzą dodatkową masą mięśniową. Tak więc, co możesz zrobić, by mieć więcej testosteronu?
Przede wszystkim dobrze się wyśpij. Produkujemy go głównie w nocy. Optymalny czas snu to około siedem-osiem godzin, ale w przypadku bardzo aktywnego trybu życia możesz potrzebować więcej. Dodatkowo- suplementuj witaminę D lub, jeśli masz dostęp do słońca- opalaj się pół godziny dziennie.
Po trzecie – wykonuj ćwiczenia siłowe na nogi. Nie potrzebujesz do tego ani sztangi, ani w ogóle siłowni- wpisz w Google hasło „trening nóg w domu”, a zdziwisz się, jak wiele można bez sprzętu. Ćwiczenia na nogi powodują wyrzut hormonów anabolicznych. Po czwarte- nie dostarczaj sobie estrogenu z zewnątrz.
Ten żeński hormon powoduje odkładanie się tkanki tłuszczowej. Co zabawne, jest również produkowany przez tkankę tłuszczową, więc łatwo wpaść w błędne koło. Skąd go przyjmujemy? Krowie mleko zawiera jego największe ilości. Ponadto woda butelkowana (ksenoestrogeny wsiąkają do niej z plastiku).
I niestety – piwo. Nie jedz też dużych ilości soi. Małe ilości (około 50 gram ziaren soi lub jej przetworów albo dwie szklanki mleka sojowego dziennie) jak najbardziej wskazane, gdyż zapobiegają nowotworom prostaty. I po piąte – zażywaj sproszkowany korzeń maca, suplementuj tribulus albo pij napar z ziela Damiana lub African Mango.
Nie katuj się
I w końcu niezmiernie ważny aspekt psychiczny- nie możesz mieć szaleńczego tempa w dążeniu do sukcesu, bo zwyczajnie się wypalisz. Większość postanowień upada właśnie przez to, że ludzie rzucają się z motyką na Słońce. Podziel swój duży cel na kilka mniejszych. Na przykład, zamiast zakładać schudnięcie 4 kg w miesiąc – powiedz, że schudniesz kilogram przez tydzień.
Ten sposób pozwoli Ci nie tylko lepiej kontrolować bieżącą sytuację, ale również da zastrzyk motywacji- po każdym tygodniu będziesz czuć się zwycięzcą. O ile się uda. Jeśli nie- następnego tygodnia postarasz się bardziej. Dobrze się regeneruj, bo aby mieć zapał i chęci do trzymania diety, musisz mieć dużo siły woli. Jej pokłady wzrastają w czasie snu, medytacji, ćwiczeń rozciągających, czy przytulania się.
Słowem – każdej aktywności, która obniża poziom hormonów stresu i nas odpręża. Oglądanie komedii, czytanie książki, gorąca kąpiel, samodzielny masaż łydek- rób wszystko, by czuć się dobrze. To da Ci pokłady samozaparcia, które wykorzystasz w walce z balastem. I dzięki motywacji- tę walkę wygrasz.
interwały najlepsze